sobota, 19 lipca 2014

Dobre wieści

W końcu są !!!
Dwaj chłopcy i jedna dziewczynka pojawiły się na świecie 9 lipca 2014 r.

Wszyscy bardzo czekali na ten moment. Odliczanie dni do końca, pomiary temperatury, spadek temperatury, czekanie godzinami na ciąg dalszy, pierwsze skurcze… Niestety finał nastąpił w lecznicy weterynaryjnej, potrzebne było cesarskie cięcie. W dużym skrócie: akcja porodowa zatrzymała się, a dzieci nadal w macicy. Było duże ryzyko dla ich życia. Trzeba było szybko podjąć decyzję. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Diunka szybko dochodzi do siebie, a szczeniaczki rosną jak na drożdżach. Sunia zaakceptowała dzieci i bardzo troskliwie się nimi opiekuje.    


Pierwsze chwile w domu



Z przytulanką - prezentem od Sansy :)















































Zmęczona, ale szczęśliwa wspaniała mamusia :)













 







Maluchy zmieniają się praktycznie z każdą  godziną życia. Nabierają ciałka (po tygodniu zdążyły już podwoić swoją wagę urodzeniową), pojawił się ciemny pigment na jeszcze przed chwilą różowych noskach i łapkach, zwinnie pełzają, nawet nieśmiało zaczynają balansować na czterech łapkach, oczywiście zawsze kończy się to upadkiem :)
A my czuwamy non stop przy kojcu. Pilnujemy aby Diuna niechcący nie przygniotła maluszka, doglądamy, sprzątamy, ważymy szczenięta, stosujemy wczesną stymulację neurologiczną.  Kanapa przy kojcu stała się naszą sypialnią i jadalnią. Intensywny nadzór potrwa jeszcze około dwóch tygodni, później będzie można się trochę zdrzemnąć ;)

Ze względu na zamieszanie związane z pełnym napięcia oczekiwaniem na poród, nie starczyło czasu aby godnie uczcić święto Diunki: 8 lipca 2014 r. sunia skończyła 5 lat. Już myśleliśmy, że urodzi tego dnia. Tort i prezenty będą musiały trochę poczekać, ale co się odwlecze to nie uciecze :) Wynagrodzimy jej to.
Jasper póki co nie poczuwa się do ojcostwa. Jest bardzo grzeczny, nie przeszkadza Diunce, wręcz schodzi jej z drogi. Ale dzieci jeszcze go nie interesują. Mam nadzieję, że tak jak w przypadku poprzedniego miotu, gdy maluszki staną się bardziej kumate, tatuś wkroczy do akcji i pokaże dzieciom co to zabawa:)

2 komentarze:

  1. Gratuluję! Bardzo się cieszę, że wszystko skończyło się dobrze. Diunka już pokazała, ze jest wspaniałą mamą i teraz też tak jest. Faceci, jak to faceci, muszą mieć czas na ogarniecie nowej sytuacji.
    Buziaki i mizianki dla Diunki, serdeczności dla Was. Czekam na kolejne wieści z radosnego domostwa:)
    Pozdrówka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy bardzo w imieniu Diunki, Jasperka i ich potomstwa ;)

    OdpowiedzUsuń