środa, 3 lipca 2013

Stało się to, co musiało się stać

21 czerwca naszą hodowlę opuścił ostatni piesek - Riko. Rozstanie było ciężkie, gdyż chcąc nie chcąc jeszcze mocniej się z nim zżyliśmy przez ten dodatkowy tydzień. Pocieszający jest fakt, że ma wspaniałą rodzinkę i zamieszkał bardzo blisko nas :) Wizja spotkań i wspólnych spacerów podnosi na duchu. Nie wiem czy to kwestia naszego pierwszego miotu, czy też nasze podejście do hodowli powoduje, że cały czas czuję więź pępowinową z tymi maluszkami. Myślami ciągle wracam do momentu odchowu maluszków, oglądam zdjęcia i filmy. Brakuje nam tych brzdąców, które razem szalały, broiły i bawiły się. Dziwne to uczucie, gdy nie muszę już niczego przed nimi chować. Na szczęście nowi właściciele piesków chętnie się z nami kontaktują i informują nas o swoich pociechach. Wszyscy są zachwyceni swoimi nowymi pieskami, a ja z wielką radością czytam wieści od nich. W wielu przypadkach dopatruję się ogromnych podobieństw w ich zachowaniu do rodziców psiaków: Jaspera i Diunki :)

Perro - domowa kochana przylepka. Bardzo bystry piesek, chętny do współpracy z człowiekiem, błyskawicznie opanowuje kolejne komendy, siad, łapa jedna, łapa druga, nie rusz - ma już w jednym paluszku ;) Co chwila dostarcza swoim właścicielom powodów do śmiechu i radości.









Na łóżko nie wolno ale o stoliku nic nie wspominali....:)


Nawet najfajniejsza zabawa potrafi zmęczyć :)


Sansa - mała dekoratorka wnętrz: ma nieco inną wizję na swoje nowe mieszkanie niż jej właściciele i próbuje ją przeforsować. Zaczęła od kwiatków i poskutkowało: już nie stoją na podłodze :) Buty lepiej wyglądają w legowisku. Uwielbia oglądać telewizję, zwłaszcza filmy przyrodnicze. Słodka, pomysłowa Sansunia :))




Mogę się z wami pobawić ?



A to Jasperek w wieku Sansy, znajdź podobieństwo :)


Riko - bardzo lubi maskotki, nie rozstaje się ze swoim jeżem.Również chętnie uczy się nowych komend. Bardzo grzecznie podróżuje w samochodzie. Podobnie jak Diunka, gdy tylko usłyszy furkot silnika, włącza mu się tryb leżenie i spanie :)

Pierwsza podróż


Dwa pluszaki ;))


Z ukochanym jeżykiem





Bonnie - z kolei ma zapędy ogrodnicze i podgryza tuje. Do spania wybrała sobie miejsce w pobliżu łóżeczka swojej malutkiej towarzyszki: córeczki swoich właścicieli :) Swoim wdziękiem szturmem zdobywa serca wszystkich dookoła, nawet psich sceptyków :))



Sprytna Bonnie wie gdzie jest chłodniej :)

Urodzona modelka


Mimo że tęsknię za maluszkami, to wiem że są teraz szczęśliwe i one dają szczęście innym. Cieszę się, że udało nam się doczekać tego miotu. To było moje marzenie od wielu lat i jak widać marzenia się spełniają :)) Nie obeszło się bez stresu, wyrzeczeń i zmęczenia, ale nie żałuję, wiecznie uśmiechnięte paszcze tych puchatych kuleczek wynagradzały to wszystko i dawały jeszcze dużo więcej :) Jeśli okoliczności na to pozwolą, chcielibyśmy powtórzyć to skojarzenie, może na początku przyszłego roku.....
W tym miejscu chciałabym gorąco podziękować Riannon - Anecie z Tuskulum za nieocenioną pomoc i wsparcie przy odchowie maluszków, i nie tylko. W kwestii wychowania Diunki i naszych planów hodowlanych zawsze mogłam na nią liczyć :) Mogłam się do niej skierować z każdą dręczącą mnie rzeczą, a ona cierpliwie odpowiadała na moje pytania i dawała bardzo cenne wskazówki. Riannon - dziękuję Ci jeszcze raz :)
Podziękowania należą się także także rodzinie, która  pomagała nam przy pilnowaniu maluszków :)
Dziękujemy również znajomym i blogerom za wsparcie, zainteresowanie i ciepłe słowa oraz nowym właścicielom, za obdarzenie nas zaufaniem :))


2 komentarze:

  1. Aniu!
    Bardzo wzruszył mnie ten wpis, wyobrażam sobie, jak było Ci ciężko rozstać się z maluchami. Myślę, że przezywałaś to mocno, bo to pierwszy miot, ale jestem tez przekonana, że każdy kolejny wywoła tyle samo wzruszeń.
    Pamiętam mojego Izercia, jak rok temu zawitał w nasze progi. Był taki rozkoszny, tak samo ciekawy i mądry jak Twoje szczeniaczki. Teraz wyrósł na wspaniałego psa.
    Ja też zawsze mogłam liczyć na Riannon i dalej radzę się jej w każdej sprawie. Daje mi wielkie wsparcie, a to bardzo ważne.
    Teraz możesz z radością patrzeć, jak maluszki się rozwijają i cieszyć się tym, że trafiły do kochających rodzin, do ludzi, którzy doceniają Twoją ogromna pracę i serce włożone w odchowanie piesków.
    Wszystkiego dobrego:)

    OdpowiedzUsuń